Pasjonat, kolekcjoner, działacz, trener…
WSPOMNIENIE
KRZYSZTOF ZIEWACZ
Leszka można by opisać jeszcze wieloma zacnymi określeniami. Przede wszystkim Leszek był wspaniałym człowiekiem, serdecznym kolegą, zawodnikiem o dużej kulturze osobistej. Rzadko się denerwował może dlatego, że był flegmatykiem z charakteru. Zawsze chętny do analizy porozdaniowej czy poturniejowej. Zawsze uczynny.
W młodym wieku, w roku 1972 przeszedł ciężką operację wycięcia żołądka. Lekarz prognozował, że Leszek przeżyje jeszcze 2-3 lata. Na kaszkach i cienkich zupkach dożył jednak pięknego wieku, a jeszcze piękniej przysłużył się społeczności brydżowej.
W 1980 roku ukończył wraz z Krzysztofem Martensem i innymi wielkimi polskiego brydża kurs trenerski zorganizowany przez Andrzeja Orłowa. Zdobył tytuł trenera II klasy.
Ale o tych początkach lepiej opowie Jego rówieśnik Andrzej Pietrucha, który także rozpoczynał swoją przygodę z brydżem w późnych latach pięćdziesiątych. Oddajemy głos Andrzejowi:
Leszka poznałem w 1958 roku, gdy wspólnie kibicowaliśmy osobom grającym w brydża. Pomieszczenia domu kultury Fabryki Silników Elektrycznych M-7 (obecnie Dom Kultury Gwiazda) były udostępniane brydżystom. To było miejsce, gdzie rodził się brydż sportowy w Tarnowie. Tam też została powołana drużyna brydżowa Tarnovia II, w której zaczęliśmy grać w brydża sportowego. To była drużyna juniorska w składzie: Leszek Gabriel, Andrzej Fior, Jan Prewendowski. Ryszard Kluska. Andrzej Pietrucha, a później zasilił drużynę najmłodszy zawodnik Zdzisław Knot. I tak to się zaczęło. Ciekawostką było to, że Leszek studiując w Krakowie przyjeżdżał na każdy mecz rozgrywany w Tarnowie. Był zafascynowany brydżem. W następnych latach oprócz grania w kolejnych drużynach staje się prawie etatowym działaczem Tarnowskiego Związku Brydża Sportowego. Trudno byłoby wymienić Zarządy, w których nie pełniłby jakiejś funkcji. Z rekomendacji Zarządu uczestniczy w zajęciach pozwalających uzyskać tytuł trenera brydża sportowego. Zostaje organizatorem Korespondencyjnych Mistrzostw Polski na terenie naszego okręgu. Był mężem zaufania, gdyż rozdania przysyłano w kopertach. W oparciu o dane opracowane przez autorów Kroniki TZBS przygotowywał informacje o brydżu tarnowskim do Encyklopedii Brydża – jest w spisie Autorów i Recenzentów Encyklopedii Brydża PWN wydanie Warszawa 1996.
W roku 1991 pod skrzydła trenera Leszka trafiliśmy my: Ś.P. Renata Wajdowicz, Paweł Piszczek, Tomasz Knot, Ewa i Romuald Jewułowie, ja i wielu innych młodych ludzi. Zaraz potem graliśmy już z Leszkiem w jednym zespole TCK Tarnów. Był partnerem idealnym. Jeśli miał jakieś uwagi, to dopiero po grze i wygłaszał je ze spokojem i zrozumieniem dla popełnionego błędu. Często tryskał humorem. Sypał powiedzonkami jak z rękawa. Gdy impas damy się nie powiódł, komentował z uśmiechem: ha ha, zaśmiała się królewna, po czym zdechła. Gdy ktoś długo myślał nad kolejnym ruchem lub gdy przebijał figurę przeciwnika, rzucał: pyk go w migdał, żeby krzyk dał. Z Leszkiem grać chciał i lubił praktycznie każdy. I choć stałym Jego partnerem był Andrzej Gałęza, to bardzo często graliśmy z Leszkiem niemalże na zmianę z Renią, ucząc się przeróżnych Arkon i Piuropuszy, gdyż Leszek był zachwycony nieżyjącym już słynnym teoretykiem Łukaszem Sławińskim. Pożyczał nam kserowane na powielaczu Pikiery. Miał zresztą wszystkie brydżowe książki wydane w Polsce. Był kolekcjonerem co się zowie.
Leszek Gabriel nauczył nas eliminacji, wpustek, przymusów… Pokazywał najpiękniejsze zagrania takie jak coup de diable czy krokodyl.
Kiedyś grając z Leszkiem w KMP byłem właśnie świadkiem takiej pięknej rozgrywki Leszka. Rozgrywał z lekkością motyla szlemika w piki:
![]() ![]() ![]() ![]() | ||
![]() ![]() ![]() ![]() | WNES | ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() ![]() ![]() |
Przekonawszy się w trzeciej lewie o złym rozkładzie pików ograł boki i w trzykartowej końcówce wpuścił N karem by ten wyimpasował, niby nieimpasowalnego, króla swojemu partnerowi. To zagranie Leszka spowodowało, że 30 lat temu zakochałem się w brydżu miłością dozgonną. Dziękuję Leszku.
Leszek Gabriel przeszedł nie tylko do naszej, tarnowskiej historii brydża, ale także zapisał się w polskich annałach i to dosłownie, będąc autorem haseł wspomnianej już przez Andrzeja Encyklopedii Brydża i jej redaktorem. Zaproponował między innymi świetną definicję cue bidu: Cue-bid to inwit – wskazanie wartości kluczowej i intencji licytującego.
Leszek zasłużył się jeszcze jako pierwszy nauczyciel Adama Krysy, który pół roku później przeszedł do nowopowstałej szkółki Tarnowskiej Akademi Brydżowych Umiejętności.
W ostatnich latach pomagał Ś.P. Janowi Prewendowskiemu przy turniejach w Starym Kasynie. Grał tam zwykle ze swoją uroczą żoną Anią, z którą pod koniec życia przyjeżdżał na wczasy brydżowe. Do końca życia pomocny.
Leszek z żoną Anną wygrywają turniej w tarnowskiej Kanie
Zdjęcie: K.Ziewacz
Pozostanie w naszej pamięci wzorem niedoścignionym, człowiekiem spokojnym, ciepłym i wesołym. Mamy nadzieję, że choć trochę z Jego pasji przekażemy kolejnym pokoleniom, żałując, że tacy ludzie jak Leszek nie rodzą się zbyt często.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.