NIEZAPOMNIANE ROZDANIA

ZDARZYŁO SIĘ NAPRAWDĘ

JERZY POMIANOWSKI

Zaskakujące bywają zrządzenia losu. W mojej drużynie RKS Marymont, w czasach jej świetności, grał również Krzysztof Wągrodzki. Był stałym partnerem Juliana Klukowskiego i razem, licytując wielce skutecznym, choć skomplikowanym systemem Juvenii, tworzyli bardzo silną parę. Stąd praktycznie byli nierozłączni. Aliści raz, dokładnie jeden jedyny raz (stąd odwołanie się do losu) zdarzyło się tak, iż w meczu ekstraklasy z Sygnałem Lublin, chorego Juliana musiał ktoś zastąpić. Nasz kapitan Janusz Połeć ‒ niezrównany w tej roli ‒ zadecydował, bym siadł vis a vis Krzysztofa przy stole w pokoju otwartym, czyli pod nadzorem kibiców.

Tu krótka dygresja pro memoriam. Z Krzysztofem…

Aby przeczytać ten artykuł w całości i uzyskać dostęp do pozostałych treści premium zakup subskrypcję

Udostępnij

Komentarze

Dodaj komentarz