PANIE SĘDZIO!
TOMASZ RADKO
Koledzy sędziowie miewają do mnie pretensje.
– Radko, czemu ty tyle gadasz z graczami? Wydaj werdykt, podaj podstawę, poinformuj o możliwości odwołania – i starczy.
Faktycznie. Być może wyłazi ze mnie dusza ex-belfra, być może wrodzona gadatliwość – ale lubię rozmawiać o brydżu. Wyjaśniać dlaczego orzekliśmy tak, a nie inaczej. Przedstawiać meandry prawa brydżowego. No tak mam i nic na to nie poradzę.
Ale zdarza się, że pytania gracza powodują, że zaczynam kipieć i grożę eksplozją. I są to pytania pozbawione agresji. Bynajmniej nie złośliwe. Ot, uczestnik zawodów czegoś nie wie i chce się dowiedzieć. A ja, gdybym tylko miał pod ręką granatnik przeciwpancerny, to poszedłbym w ślady pewnego prominentnego oficera milicji obywatelskiej (odmawiam temu tworowi miana policji).
Zgadli Państwo: tak działa na mnie pytanie „Kiedy kolejna sesja?”. Jest to podane w harmonogramie. Wyświetla się na monitorach z wynikami/rozstawieniem. Wisi na kartkach. Powtarzamy to ad mortum usrandum podczas ostatniej rundy. Ale nie, zawsze musi się znaleźć jakiś chliporzyg odwantroniony, który uważa, że sędziowie nie mają nic ważniejszego do roboty, niż zaspokajać jego ciekawość. Któremu się nie chce słuchać, czytać, zajrzeć do internetu.
Takiemu jednemu z drugim skierdaszonemu wądrołajowi wydaje się, że to nic takiego. Że przecież to góra 15 sekund. A cóż to jest 15 sekund między przyjaciółmi. Ale po jednym skurczyflaku przychodzi drugi sflądrysyn, a potem trzeci, i czwarty…
Nie inaczej jest i w Poznaniu. I dlatego chciałem pokazać Państwu jak rodzi sobie z tym problemem Peter Eidt.

PS Wulgaryzmy kopirajt baj Witkacy.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.