HUMOR
PIOTR WOWKONOWICZ
Ketling, Wołodyjowski, Zagłoba siedzieli na posterunku granicznym, smutni czegoś.
– Oj, niedobrze, panowie, niedobrze. – odezwał się Zagłoba – Teraz, aby dostać się na multańską stronę, trza mieć specjalne zaproszenie. Ustał mały ruch przygraniczny, mrówek i innego drobiazgu ubyło, i u kogo będziem się zaopatrywać w rachatłukum i insze ich mecyje?
– A oni, proszę pana, mają też kłopot, bo wszak chętnie zaopatrywali się u nas w dziewice. – dodał Ketling – A gdy te wracały, wysyłaliśmy je po raz drugi i trzeci, takie było zapotrzebowanie. Komu to przeszkadzało?
– Nawet moja Basieńka załapała się kilka razy. – ożywił się Wołodyjowski –…
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.