HUMOR
PIOTR WOWKONOWICZ
Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba siedzieli w altance w Wodoktach, popijając szlachetny trójniak z miodosytni Czarnieckiego, i się naradzali. Kmicic z rzadka tylko wtrącał się do rozmowy, gdyż maślanym wzrokiem wodził za żoną swą Oleńką. Ta, mimo iż brzemienna była, prezentowała się nader atrakcyjnie.
– Na dodatek – pomrukiwał do siebie Kmicic – senatorska z niej głowa, trafiło mi się zaiste nadzwyczajnie.
Z zamyślenia wyrwał go Zagłoba, lekkim kuksańcem szturchając w bok.
– Co się stało? – spytał Kmicic mało przytomnie, gdy już z powrotem usiadł na ławce.
– Pan Michał potrzebuje pomocy, a ty jesteś nieobecny, panie Andrzeju. Wysil głowiznę, może coś wymyślisz.
– Ale o co chodzi? – Kmicic,…
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.