OPINIE

RADOSŁAW KIEŁBASIŃSKI

listopadowym numerze „Brydża” napisałem, że nasza dyscyplina przechodzi głęboki kryzys na całym świecie. W ubiegłorocznym turnieju open naszej brydżowej olimpiady wystartowało zaledwie 36 narodowych reprezentacji, gdy w najlepszych latach startowało ich dwukrotnie więcej. Ale to nadal niewiele w porównaniu z szachami, gdzie w olimpiadzie w Budapeszcie (2024) wzięło udział aż 190 narodowych reprezentacji. A niedawno pojawiła się kolejna informacja ukazująca – coraz większe – różnice w podejściu światowych władz brydża i szachów do zarządzania dyscypliną. 

Podczas grudniowych mistrzostw świata w szachach błyskawicznych, odbywających się w Nowym Jorku, najlepszy chyba obecnie na świecie szachista Magnus Carlsen pojawił się na miejscu rozgrywek w jeansach. Otrzymał upomnienie z prośbą o zmianę spodni na bardziej formalne, a wobec braku reakcji został ukarany odsunięciem od gry w kolejnej rundzie turnieju. Norweg strzelił focha i sam się wycofał z zawodów.

Problem szachistów jest zupełnie niezrozumiały w świecie brydża. Nie dość, że jeansy są odpowiednie na miejsce rozgrywek, ale również znakomicie spełniają się jako strój galowy podczas ceremonii wręczania medali, także tych złotych. Ale nie zawsze tak było.

W ubiegłym wieku, przez dziesięciolecia, ceremonia zamknięcia to było bardzo uroczyste wydarzenie podsumowujące brydżowe mistrzostwa. Panowie wchodzili na podium w smokingach (z tych mniej zamożnych federacji przynajmniej w marynarkach i krawatach), a panie w strojach wieczorowych, spędziwszy wcześniej wiele godzin u fryzjera i kosmetyczki.

Mistrzynie Europy 1963 z pamiątkowymi paterami.

Zdjęcie publikujemy dzięki uprzejmości Niemieckiego Związku Brydżowego.

Na przełomie wieków smokingi zastąpiono strojami reprezentacyjnymi, czyli np. panowie wychodzili na podium w takich samym garniturach. Tak elegancko reprezentowały się np. nasze drużyny podczas poprzedniej olimpiady brydżowej we Wrocławiu (2016). Ówczesny prezes Witold Stachnik, mimo że objął funkcję zaledwie kilka tygodni wcześniej, zadbał, aby nasze teamy wyglądały jak reprezentacje, a nie jak znajomi z podwórka. Tym bardziej, że na załatwienie jednolitych strojów nie potrzeba nawet pieniędzy. Wystarczy kilka telefonów/spotkań z przedstawicielem firm, które zajmują się produkcją czy handlem w tej branży. Trzeba tylko chcieć. Wygląda na to, że obecny prezes albo nie chciał, albo nie wierzył, że garnitury będą potrzebne. Dobrze przynajmniej, że regulamin zawodów wymaga, aby zawodnicy mieli jednolite koszulki. Ale nawet i tych zabrakło podczas spotkania w MSiT. Dla osób postronnych mogło to wyglądać tak, że na spotkanie z wiceministrem sportu prezes przyszedł z grupą kibiców.

Niestety, trzeba przyznać, że WBF nigdy nie przywiązywał specjalnej wagi do jednolitych strojów reprezentacji. Najbardziej żałośnie wypadł nasz udział w specjalnym – mającym wszystkie atrybuty dyscypliny pokazowej – turnieju przed igrzyskami olimpijskimi w Salt Lake City (2002). Na 16 zaproszonych ekip tylko zawodnicy z Kanady i Polski występowali przy stołach w jednolitych strojach. (Nasi reprezentanci prezentowali się w takich samych dresach, jakie otrzymali nasi olimpijczycy – wystarczyło zadzwonić). Gdy zawody przyszli oglądać liczni przedstawiciele MKOl i mediów, nie bardzo wiedzieli, czy trafili na zawody sportowe, czy do kawiarni. A skoro sami zawodnicy nie potrafią uszanować własnej dyscypliny, to dlaczego mają to robić inni? Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że szachy odskakują nam coraz dalej. Za zwycięstwo w Nowym Jorku najlepszy szachista w grze błyskawicznej otrzymał czek, w przeliczeniu, na ok. pół miliona złotych.

OD REDAKCJI:

Mamy w zasobach nieco archiwalnych zdjęć, które teraz w Internecie można wykorzystać. Myślę, że dwa z nich zilustrują dobrze zmianę w podejściu do brydżowego dress code.

Oto zdjęcie z amerykańskiego Nationalsa z 1937 roku (pierwszy z lewej E.Culbertson):

Zdjęcie Acme News Pictures Inc.

A dla kontrastu fotka z podobnej imprezy z ubiegłego roku:

Zdjęcie J.Steinberg

Udostępnij

Komentarze

Dodaj komentarz